Jak na bloga we współczesnym świecie przystało, trzeba trochę ponarzekać. Powiem tak.
Może i na własne życzenie, może i nie, ale musiałam się przepisać do drugiej klasy. W poprzedniej już od dawna nie miałam życia, wszystko odwracało się przeciwko mnie, ciągle coś nie pasowało. Jestem taka, jaka jestem. Bóg wiedział co robi, że mnie taką stworzył. Przepisałam się, jest lepiej. Wszyscy mili, tolerancyjni, jest ok. Jednak wydaje mi się jakbym tam nie pasowała. W ciągu prawie 9 lat nauki stałam się dziewczyną, która wie czego chce i co chce osiągnąć, choć przy tym nie pozwala sobie wejść na głowę. Ale kiedy potrafi (i tak jest prawie zawsze) jest zwykłą, przeciętną osobą. Nie piszę esejów na 5 stron zamiast na jedną, nie dostaję samych piątek i szóstek, nie przymilam się komu popadnie, nie wpycham się tam, gdzie nie jest to potrzebne. A jakoś ten świat się nie zawala i funkcjonuje. Wszyscy są z jednej strony podobni do mnie, a z drugiej jednak tacy różni. Wszyscy myślą, że wszystko o mnie wiedzą i nawet lepiej ode mnie. Tylko pytanie. Czy ja na pewno sama wszystko o sobie wiem? Czy nie żyje obok mnie druga ja, która jest całkiem odrębna? Wiem, że to wygląda na takie umartwianie się nad sobą. Ale czasem dobrze jest na swój temat pomyśleć, zastanowić się po co, na co... Takie coś jest potrzebne. Ja już tak mam...
Przy poprzednim blogu wszyscy mi go odradzali. Ale z drugiej strony łatwiej jest pogadać z klawiaturą niż z drugim człowiekiem.
Można też się zastanawiać, co 15-latka może wiedzieć o życiu. Może wiedzieć i to więcej niż się zdaje.
Jeżeli ktoś pomyśli, że te słowa kieruję osobiście do niego, to niech tak myśli, zdania mu zmieniać nie będę.
I tak, po tym poście można mnie nazwać wariatką.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz