Od rana coś było nie tak. Byłam zmęczona, ziewanie na polskim <3. Trochę wścieku. Potem stanie pół godziny pod furtką, bo nie ma się kluczy, aż w końcu decyzja o skoku przez płot. Potem spotkanie u Dominiki udane, trochę pośmiane, mocno pogadane o tym i o owym. Może dystans już jest mniejszy? Poprawiło mnie to na duchu. Swoją drogą, jeśli to czytasz, to masz b.ładny dom i pokój. :)
Teraz trochę polskiego, trochę matmy, trochę EDB i może spać, bo jutro na siódmą.. Do zobaczenia :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz