Niby ten dzień szczęśliwy, bo długi weekend. Ale co z tego, że jest zimno, szaro, ponuro i smutno. Te całe odwiedzanie grobów, wieeeeeeelka tęsknota i nieuchronne spojrzenia na groby sprzed wojny, ledwo trzymające się lub w ogóle rozpadające się. Na jednych widać kto i kiedy pochowany, a na drugich już tylko w pamięci... Są też takie NN, ale ktoś nadal wierzy, że to nie jego córka/syn/mąż/mama/tata. I to właśnie wiara pozwala nam, by bliskie nam osoby, chociaż już nie są fizycznie z nami, były w naszych sercach. Jedno mnie tylko w tym dniu denerwuje:
Może czasem warto przystać, zastanowić się i wspomnieć.
Jakby coś lub ktoś to romans z "Kamieniami ..."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz